Dziś perypetie rodaków na granicy i za granicą. Dziś także o kontroli stada i uczynnej starszej pani.
NA GRANICYTen... no... Kumpel ma właśnie ów przerywnik dosyć mocno wbity w słownik wyrazów codziennych.
Przekraczamy ostatnio granicę francusko-angielską. Vanem zajeb*nym oponami do granic możliwości. Ostatnia rzecz, na którą mięliśmy ochotę to rozładowanie i załadowanie go z powrotem.
Ale niestety. Nasze niedogolone mordy nie spodobały się angolowi na budce i poooooszli na czeking!
Wywiad przeprowadzony przez pracownika służb celnych z kumplem kierowcą:
- Skąd jedziecie?
- Z Niemiec.
- Co masz na pace?
- Używane opony, trochę tytoniu, fajek, parę butelek wódki...
Facio widzi, że mimo nieświeżego wyglądu ma do czynienia z niewinnymi ludźmi i już chciał nas prawie puścić, gdyby nie ostatnie pytanie:
- Jak długo masz tego vana?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą