Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak los się do mnie uśmiechnął, prawie trafiłem do telewizji i zostałem Zbyszkiem z Sieradza

75 860  
396   30  
Malcolm xD pisze: Dzisiaj padłem ofiarą własnego sukcesu. Zresztą po raz pierwszy w życiu, bo wcześniej nie miałem zbyt wielu sukcesów i co za tym idzie trudno było paść ich ofiarą, nawet gdybym w akcie masochizmu chciał.

Dzięki sukcesywnemu wzrostowi popularności tego fanpejdża dostałem wiadomość od jakiejś agencji reklamowej, że hehe Malcolm, ty masz takie dowcipy w internecie, to może byś u nas tworzył jakieś młodzieżowe treści - wiesz to co teraz młodzi lubią, jakieś fejsbuki, instagramy, snapchaty, bo my do tej pory specjalizowaliśmy się głównie w reklamach pralek, ale teraz chcemy wchodzić na nowe rynki, weź do nas wpadnij to pogadamy o współpracy.

Po pierwsze, nikt nigdy nie proponował pracy mi, tylko zawsze ja proponowałem siebie pracy. Po drugie teraz u mnie ubogość mocno, a tu zimna idzie. Więc poszedłem.

Pojechałem pod wskazany adres, a tam wielkie, przeszklone centrum mediowe – takie, w jakich pracują wszystkie bohaterki serialów TVN. Wchodzę do środka, tam tłumy pracowników korporacji medialnych, jakieś bramki z ochroniarzami, marmury itd. Nie powiem, poczułem się zagubiony w tym wielkim świecie. Nagle jakaś kobieta do mnie krzyczy HEJ HEJ TY DO NAS, TAK? To się ucieszyłem i mówię, że tak, a ona mówi, żebym szybko szedł za nią bo zaraz zaczynamy i już wszyscy czekają.
Zaczyna lecieć przez ten tłum ludzi jak jakiś sprinter, a jeszcze szpilki miała, to ja nie wiem jak się na tych marmurach nie wypierdoliła, ale widocznie wytrenowana. Ledwo za nią mogłem nadążyć.

Przebijamy się przez te tłumy pracowników showbiznesu, potem jedne drzwi, drugie, jakiś korytarz, znowu drzwi i wchodzimy do takiej garderoby, że są lustra z żarówkami dookoła, makijażystka, ubrania wiszą itd. Ta panna co mnie znalazła w tłumie mówi, że tylko szybki mejkapik i wchodzimy.

Pomyślałem sobie, że pewnie to takie ważne spotkanie jak na filmach, że różni prezesi siedzą przy takim długim stole i negocjują milionowe kontrakty, a ja jestem zwyczajnie zbyt mało wyjściowy fizjonomicznie na takie rzeczy, to mnie muszą pomalować, żebym ich swoją aparycją nie uraził. W tym przekonaniu utwierdziło mnie jeszcze to, że ta makijażystka na mnie popatrzyła i mówi

NO WIE PAN, PRZECIEŻ PROSILIŚMY ŻEBY SIĘ PAN TAK BARDZIEJ ODŚWIĘTNIE UBRAŁ, JAK DO TELEWIZJI

To ja mówię, że nikt mi nie mówił . To ona mówi, że tego Łukasza z produkcji to ona zajebie, bo to już któryś raz. Jeszcze bardziej mi się wtedy zrobiło wstyd, bo miałem normalnie dżinsy i bluzę, a Łukasz teraz będzie miał przeze mnie przypał i może go nawet wypierdolą z pracy, a jak znam życie to ma małe dziecko i kredyt, bo zawsze tak jest w takich historiach.
Makijażystka mnie po twarzy poklepała jakimś pudrem, ta w szpilkach mnie łapie i ciągnie za rękaw dalej. Wpadamy do studia, a tam taki wystrój jak pod teleturniej, że są cztery miejsca dla grających, jedno dla prowadzącego i jeden wyświetlacz z pytaniami czy tam wynikami. Wszyscy już tam byli i ewidentnie tylko na mnie czekali żeby zaczynać.

Zdziwiło mnie to bardzo, bo jak na przykład dostałem robotę przy montowaniu kablówki z Marianem, to tylko zapytali, czy jestem trzeźwy, a jak potwierdziłem, to kazali przyjść w poniedziałek na dziewiątą. Zacząłem się zastanawiać, czy świat tak poszedł do przodu, że teraz tak wyglądają rozmowy kwalifikacyjne, że wszyscy są na raz i po kolei ich wypierdalają, aż zostanie jeden i on dostaje pracę. Mój znajomy mi kiedyś mówił, że się dostał do drugiego etapu rekrutacji gdzieś, to widocznie o to chodziło.

Patrzę się po tym studio i to wyglądało zdecydowanie jak do jakiegoś teleturnieju, ale nie takie bogactwo jak Milionerzy, czy Familiada chociaż, tylko raczej jeden z tych, co lecą w każdy wtorek o 14:30 na TV Puls albo jakimś dziesiątym kanale TVNcośtam, że za pierwsze miejsce można wygrać rower górski z przerzutkami.

Nagle jakiś typ coś krzyczy, wszędzie się włączają światła i ten prowadzący zaczyna nawijać do kamery

WITAM PAŃSTWA W KOLEJNYM PROGRAMIE „UŚMIECH LOSU”! W TYM TYGODNIU SĄ Z NAMI:
PANI URSZULA Z BYTOWA
DZIEŃ DOBRY
PAN JACEK Z GDYNI
WITAM PAŃSTWA
PANI JADWIGA Z DĄBROWY GÓRNICZEJ
DZIEŃ DOBRY PAŃSTWU
PAN ZBIGNIEW Z SIERADZA

W tym momencie przez moją głowę przebiega milion myśli. Kurwa, coś się komuś pojebało, nie jestem Zbigniew z Sieradza, mnie tu w ogóle nie powinno być. W tym czasie minęło już z 3 sekundy niezręcznej ciszy, prowadzący się na mnie patrzy jak na idiotę, zza kamery jakiś typ na mnie macha, żebym coś powiedział, a przed telewizorami miliony telewidzów patrzą, to mówię

DZIEŃ DOBRY

Prowadzący tę sytuację obrócił w taki żarcik HEHE PROSZĘ PAŃSTWA W UŚMIECHU LOSU NIE MA SIĘ CO STRESOWAĆ, U NAS DO KAŻDEGO MOŻE UŚMIECHNĄĆ SIĘ LOS

I już wjeżdża z pytaniami, po jednym dla każdego. Ta z Bytowa miała o najdłuższą rzekę w Niemczech, to zgadła. Ten z Gdyni o prezydencie USA w latach 1993-2001, też zgadł. A ta Jadwiga to się wypierdoliła na jakimś pytaniu o krokodylach, w sumie też bym nie zgadł, więc musiała odejść. Ale jeszcze dostała na pocieszenie kuferek słodkości, w sensie z cukierkami i takimi tam w środku.

Wjeżdża runda druga, prowadzący mówi, że przypomina, że dzisiaj uczestnicy walczą o skuter. Myślę sobie, kurwa, może i była pomyłka z moim udziałem, ale o skuter to bym zawalczył – nic im nie mówię, wygrywam, a jak się potem zrobi afera, że mnie miało nie być, to wskakuję na ten skuter i tyle mnie widzieli.

Runda druga to była runda eliminacji, czyli jak się dobrze odpowie na pytanie, to wtedy się wskazuje osobę, która ma odpowiadać, jak ona zgadnie to wybiera następną i tak aż ktoś odpadnie i zostaną tylko dwie osoby do finału. Już sobie strategię obmyśliłem, że wszystkie pytania będę rzucał na tą z Bytowa, bo moim zdaniem to o rzekę w Niemczech było trudniejsze niż o Clintona, więc byłaby groźniejszą rywalką w finale, to lepiej ją teraz ujebać. Leci do tego Jacka z Gdyni pytanie o to, jak się nazywał jakiś tam naukowiec, aż tu nagle w studio słychać krzyki

KURWA LUDZIE PUŚĆCIE MNIE! JA CHCĘ DO UŚMIECHU LOSU! JA TU AŻ Z SIERADZA PRZYJECHAŁEM!!!
No i Zbigniew z Sieradza wpada do studia jak jakiś buhaj rozjuszony i się drze OSZUŚCI, JA 200 ESEMESÓW WYSŁAŁEM ŻEBY SIĘ TU DOSTAĆ!

Zrobiła się awantura, a ja sobie tylko myślałem jaka z tego będzie potem inba na youtubie, że w programie na żywo takie rzeczy. Aż nagle ten prowadzący mówi

KURWA, PAWEŁEK, WSZYSTKO OD POCZĄTKU TRZEBA BĘDZIE NAGRYWAĆ

Okazało się, że nie byliśmy na żywo. Nieporozumienie zostało wyjaśnione. Zbyszek z Sieradza zagrał w drugim ujęciu, a mi na drogę dali kuferek słodkości, żeby mi nie było przykro.

Wychodzę z tego całego studia, patrzę na telefon, a tam esemes od tej panny z agencji reklamowej, co miałem się z nią spotkać, że ona pół godziny czekała, u nich w branży czas to pieniądz, jestem niepoważny i mogę się już nie pokazywać.

Jedyny plus całej sytuacji jest taki, że Jadwiga z Dąbrowy Górniczej dostała jeszcze jedną szansę, żeby los się do niej uśmiechnął i w dodatku znała już odpowiedź na to pytanie o krokodylach.

* * * * *

Poczytajcie też tekst o tym, jak Wojska Obrony Terytorialnej "pomagały" poszkodowanym przez nawałnicę w Rytlu
16

Oglądany: 75860x | Komentarzy: 30 | Okejek: 396 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało