Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zapomnij o marihuanie! Ta legalna w Polsce roślina zapewni ci o wiele przyjemniejszy haj!

95 175  
228   53  
Ziele to pachnie bardzo przyjemnie. Tak bardzo, że wręcz chcesz zanurzyć w suszu nos. Bierzesz kilka głębokich wdechów i już po kilku sekundach obecna w olejkach rośliny substancja wchodzi w interakcję z receptorami, które stymulują twoje neurony czuciowe.

Jest ci błogo, właściwie to masz wręcz ekstatyczną potrzebę tarzania się w wonnym zielsku. Po chwili do całej gamy przyjemnych bodźców dochodzi kolejny – czujesz rosnące podniecenie seksualne. Lepiej być nie może… A najlepsze jest to, że ten silny, rekreacyjny „narkotyk” legalnie kupić możesz w każdym sklepie zielarskim!

Zielsko, które swoim działaniem bije na głowę marihuanę i spokojnie mogłoby zostać ulubioną używką niejednego dresa, zwie się Nepeta cataria i przy odrobinie szczęścia spotkać je można także i na naszych ziemiach.
Jak to działa? Wspomniane neurony czuciowe reagują z węchomózgowiem, czyli częścią mózgu powiązaną ze zmysłem powonienia. Konkretnie – z opuszką węchową. Ta wysyła bodźce do kilku innych regionów mózgu, w tym i do ciała migdałowatego i podwzgórza – organu, który odpowiada za kontrolę twojego głodu, pragnienia i snu. W tym łańcuchu reakcji w końcu głos zabiera też przysadka mózgowa aktywując serię chemicznych zastrzyków, które sprawiają, że czujesz rosnące libido. Sex is in the air...



Aby cieszyć się działaniem tej używki powinieneś spełnić tylko jeden warunek. Musisz być… kotem!
Pewnie większość z was domyśliła się już, że enigmatycznie brzmiąca Nepeta cataria to nic innego, jak zwykła kocimiętka. Niestety, narkotyczne działanie tej rośliny zarezerwowane jest tylko dla kotów. Aby odpowiedzieć na pytanie czemu akurat te parszywe stworzenia mają wyłączność na korzystanie z psychoaktywnych dobrodziejstw tego wspaniałego daru natury musimy wziąć po lupę kocią kichawę.

438091530886341806507658.jpeg

Ludzki nos to urządzenie wyjątkowo prymitywne, jeśli porównamy je z nosem wąsatego czworonoga. Posiadamy zaledwie 10 milionów komórek węchowych, podczas gdy kot ma ich aż 60 milionów! Równocześnie mamy znacznie bardziej rozwinięte kubki smakowe, których jest ok. 9 tysięcy. Kot posiada ich tylko 500. To węch jest więc szalenie ważnym organem u kota i to za pomocą nosa, zwierzę to bada otaczający je świat. Nie ogranicza się to jednak do wąchania miseczki z galaretowatą karmą, ale także do komunikacji chemicznej z innymi przedstawicielami ziemskiej fauny.



Musicie bowiem wiedzieć, że koci nos skrywa jeszcze jedną tajemnicę. A jest nią tak zwany narząd Jacobsona, zwany też organem lemieszowo-nosowym, który u np. gadów jest głównym narzędziem całego zmysłu powonienia! To prawdziwy komputer z potężnym odbiornikiem bodźców infochemicznych. Posiada on receptory służące do wychwytywania feromonów. O ile u człowieka narząd ten jest jedynie dodatkowym, mało sprawnym elementem zmysłu powonienia i u dorosłych osobników funkcjonuje bardzo słabo, to już u kotów służy on zarówno do odbierania informacji o zagrożeniu, wyczuwania innego kota, który zaznaczył swoje terytorium, a przede wszystkim – do nawiązywania kontaktów seksualnych!

197341530886370806507658.jpeg

Okazuje się, że obecny w kocimiętce olejek eteryczny zawiera związek chemiczny (nepetalakon). Jest on przez kocie receptory odbierany jest jako feromon, który czasowo mocno miesza wąsaczom w głowach! No, przynajmniej 80% ich populacji – tyle bowiem kotów reaguje na tę substancję.
Badacze opisują działanie nepetalakonu jako stan pomiędzy błogością będącą efektem zażycia marihuany, a ekstatycznym, psychodelicznym uniesieniem typowym dla haju po LSD. Nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób uczonym udało się tak precyzyjnie zdefiniować mruczkowy odlot, ale fakt, że już sama obserwacja sierściucha odbywającego kocimiętkowy trip pozwala stwierdzić, że w sztuce osiągania haju, koty to prawdziwi mistrzowie lubiący srogie "banie"!

694601530886448806507658.jpeg

Co ciekawe – inaczej na kota zadziała woń kocimiętki, a zupełnie inny stan osiągnie on po zjedzeniu jej liści – wówczas bowiem nasz zwierz najprawdopodobniej złapie przyjemną zamułę i uda się na głęboka drzemkę.
Napędzany zapachem rośliny haj trwa zazwyczaj 10 minut, podczas których kot tarza się, mruczy, ślini i wydaje z siebie różne zaśpiewy. Potem straci zainteresowanie „używką” i najprawdopodobniej pójdzie spać, a jego stan szybko wróci do normy.

577281530886376806507658.jpeg

Zażywasz – przegrywasz? Cóż, wszystko wskazuje na to, że kocimiętka jest dla kota dość bezpiecznym narkotykiem, aczkolwiek zjedzenie zbyt dużej ilości pachnących liści może skończyć się dla naszych czworonogów wymiotami albo biegunką. Ponadto zaobserwowano, że często poddawane działaniu tej rośliny koty, wyrabiają u siebie coraz większą tolerancję na nepetalakon i z czasem mogą przestać reagować na kolejne dawki swojej ukochanej używki.

858521530886396806507658.jpeg

Kocimiętka nie jest jednak jedynym zielem, który doprowadza te bestie do ekstazy. Pewnie niejeden z posiadaczy tego stworzenia zauważył, że szczególnym zainteresowaniem kot darzy kropelki walerianowe, które często stosujemy w formie łagodnego środka uspokajającego. Waleriana, czyli kozłek lekarski, zawiera tzw. „kwas walerianowy”, czyli substancję o działaniu sedatywnym. Ta przypomina kotom woń kotki w rui i po chwili pławienia się w tym zapachu, wywołuje stan bardzo zbliżony do działania kocimiętki. Hodowcy kotów podkreślają, że należy jednak powstrzymać się od serwowania kotom kropli walerianowych, ponieważ zawierają one alkohol i oprócz haju, sierściuch może się też ordynarnie upić. Lepiej i zdrowiej jest więc sięgnąć po zwykły susz. Tym bardziej, że podobnie, jak w przypadku kocimiętki, tak i tutaj nie stwierdzono żadnych niepokojących efektów ubocznych u kotów rekreacyjnie raczących się tym zielskiem.



Taka przykra refleksja – wygląda na to, że jeśli chodzi o dostęp do silnie euforyzujących roślin, koty są w pozycji znacznie bardziej uprzywilejowanej niż ich właściciele. Czy słyszeliście kiedyś, aby policja zatrzymała pławiącego się w chaszczach czworonoga, zabrała go na komisariat, zmusiła do składania zeznań, a następnie zrobiła mu nalot na chatę i trzepanie kuwety w poszukiwaniu skitranego gdzieś woreczka strunowego z intensywnie pachnącym suszem wewnątrz?

1704451e174e41atenor.gif
178

Oglądany: 95175x | Komentarzy: 53 | Okejek: 228 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało