#1.

Kiedy obsługa ignoruje cię przez 10 minut. Nawet jeśli są bardzo zajęci, wystarczy że ktoś zaproponuje coś do picia i powie: „podejdę do was za 10 minut, OK”?

#2.

Właściciele knajpy, którzy w obecności gości opieprzają personel.

#3.

Brak cen w menu. Jeśli mam wydawać pieniądze, chcę wiedzieć, ile wydam. Napiszcie jasno, że stek kosztuje dwie stówy, nie będę musiał wyciągać tej informacji z kelnera.

#4.

Nie lubię, kiedy menu jest długie i różnorodne. Nie wierzę, że da się dobrze przygotować 50 różnych potraw. Gdzie trzymają składniki i jakiej świeżości/jakości mogą być? Wyspecjalizujcie się w maksymalnie 10 daniach.

#5.

Głośna muzyka. Bywałem w restauracjach, w których nie słyszałem własnych myśli, a co dopiero tego, co mówią ludzie przy moim stoliku.

#6.

Kiedy usiądę przy klejącym się stoliku, który klei się jeszcze bardziej po tym, jak kelner przejedzie po nim szmatą.

#7.

Bardzo ciemne wnętrza. Czasem tak ciemne, że nie można odczytać, co jest w menu. Ciekawe co jeszcze chcą ukryć w tych egipskich ciemnościach?

#8.

Napiwek doliczony do rachunku. Drogi właścicielu knajpy. To ty masz zapewnić pracownikom odpowiednią pensję, a nie przerzucać koszty na klienta.

#9.

Jeśli jesz w knajpce z meksykańskim jedzeniem i przystawka (chipsy, guacamole i salsa) jest niesmaczna, wyjdź jak najszybciej. Nic lepszego już tam nie dostaniesz.

#10.

Brak mydła w toalecie. O ile pracownicy nie mają własnej toalety, to znaczy, że nikt z nich nie myje dokładnie rąk po załatwieniu się.

#11.

Stoliki ustawione tak blisko siebie, że czujesz się jakbyś jadł w towarzystwie 20 obcych osób.

#12.

Krzesła lub ławy bez oparcia. Dłużej jak 15 minut nie da się na nich wysiedzieć.

#13.

Może i jestem zrzędliwym dziadersem, ale chcę normalne menu i nie mam zamiaru pobierać menu na telefon.