Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Nie wolno mi? To potrzymaj mi piwo i patrz! – 7 spektakularnych przykładów „efektu Streisand” w praktyce

76 154  
545   84  
Słyszeliście o tzw. „efekcie Streisand”? W skrócie – znana aktorka i piosenkarka Barbra Streisand pozwała kiedyś pewnego fotografa za zrobienie zdjęcia lotniczego jej willi i wystawienie tejże fotografii na widok publiczny w galerii. Domagała się nie tylko odszkodowania, ale przede wszystkim wstrzymania rozpowszechniania feralnego obrazka w sieci. Internauci nie zawiedli i na złość gwieździe uczynili ze zdjęcia prawdziwy viral. Nie jest to jedyny przykład, kiedy ludzie robią sobie jaja z celebryckich roszczeń. Zresztą, jak sami się zaraz przekonacie, sprawa nie dotyczy jedynie kapryśnych gwiazd, ale czasem i całych korporacji.

#1. Klucz szyfrujący AACS

Wydawcy nośników z muzyką i filmami od lat starają się jak mogą, aby walczyć z piractwem, a piraci w odpowiedzi na te wysiłki radośnie utrudniają życie tym pierwszym i skutecznie omijają zabezpieczenia. Tak też było m.in. z odtwarzaczami nośników HD DVD, urządzeń korzystających z technologii efektywnego, optycznego zapisu danych. Udało się jednak złamać szyfrowanie (tzw. AACS – Advanced Access Content System) dysków tego typu poprzez klucz zapisany w systemie szesnastkowym.
Reakcja przedstawicieli przemysłu muzycznego była natychmiastowa – kiedy w serwisie Digg pojawił się post publikujący wspomniany kod, rozpoczęła się szybka i dość agresywna krucjata przeciw internautom rozpowszechniających tę treść. A że dla wielu użytkowników sieci wolność słowa jest bardzo ważna, momentalnie rozwinęła się prawdziwa rebelia przeciw osobom próbującym wolność tę ukrócić. W ciągu kilku zaledwie tygodni Internet zalany został postami, artykułami i wpisami bezczelnie powielającymi kłopotliwy dla muzycznych potentatów szyfr.



W krótkim czasie na Google wykwitło ponad milion stron z kodem. Doszło nawet do tego, że sami artyści przyłączyli się do tego buntu i ochoczo umieszczali nieszczęsny kod w swoich teledyskach. Mimo kar, banów i awantur fali tej zatrzymać się już nie dało.

#2. Najczęściej czytany artykuł na Wikipedii

Pierre-Sur-Haute to stacja radiowa służąca do przekazywania informacji pomiędzy jednostkami francuskiej armii, głównie sił powietrznych. Nadajniki istnieją od ponad stu lat i zostały znacząco rozbudowane w okresie zimnej wojny. W 2013 roku obszerny wpis na temat tej instalacji wzbudził zainteresowanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jej przedstawiciele, mimo że podane we wpisie informacje były jawne i już wcześniej rozpowszechnianie m.in. przez filmy dokumentalne, domagali się usunięcia artykułu.



Nacisk był tak duży, że faktycznie tekst zniknął z sieci... by po kilku dniach pojawić się na szwajcarskiej Wikipedii. Zamieszanie towarzyszące roszczeniom ministerstwa sprawiło, że w ciągu jednego weekendu z wpisem zapoznało się 120 tysięcy osób – stał się on też najczęściej czytanym francuskojęzycznym artykułem w tym serwisie i wkrótce doczekał się tłumaczeń na wiele innych języków, a Rémi Mathis, prezes francuskiej Wikipedii, który długo przeciwstawiał się bezpodstawnym żądaniom MSW, otrzymał nagrodę Wikipedysty Roku – jako człowiek najbardziej zaangażowany w projekt rozwoju wolnej, internetowej encyklopedii.

#3. Precz z Uberem, czyli niech żyje... Uber!

Sytuację tę znamy z naszego podwórka – rozzłoszczeni na działania firm podobnych do Ubera, wąsaci taksówkarze doprowadzili do szybkiego wzrostu popularności swej konkurencji. Gdyby tylko wyciągnęli wnioski z podobnej afery, która miała miejsce w 2014 roku w Londynie... Wówczas to tysiące taksówek wyjechało na ulice tego miasta, blokując ruch, wkurw#ając mieszkańców i powodując gigantyczne korki. Wszystko to, aby zaprotestować przeciw aplikacji, która w ich mniemaniu wkrótce miała puścić ich z torbami.



Efekt? W ciągu paru dni taksówkarze stali się najbardziej chyba pogardzaną grupą społeczną Londynu, a twórcy aplikacji komórkowej z wielkim ukontentowaniem odkryli, że w czasie jednego zaledwie tygodnia ilość pobrań programu z sieci wzrosła o 859%!

#4. Beyoncé i jej słynna mina

Kiedy jesteś gwiazdą pokroju Beyoncé, dbasz o swój wizerunek i starasz się, aby ten nigdy nie został w żaden sposób naruszony. Czasem jednak to „dbanie” może okazać się strzałem w stopę. I to bolesnym niczym zamaszysty kop w jądro. W 2013 roku, po koncercie na Super Bowl, magazyn internetowy BuzzFeed zamieścił na swych łamach 33 zdjęcia z występu Beyoncé. Wkrótce do redakcji napłynęła prośba jednego z agentów gwiazdy, aby niektóre z fotografii usunąć, bo piosenkarka wyszła na nich „tak sobie”.



Nieszczęsne pliki nie tylko nie zostały skasowane, ale i krótko potem powstał artykuł zatytułowany „Feralne zdjęcia, których agent Beyoncé nie chce, abyś oglądał”. O ile pierwsza z publikacji nie cieszyła się specjalnym zainteresowaniem, to już drugi wpis był strzałem w dziesiątkę. Szczególnie jedna z fotografii z miejsca stała się internetowym viralem. Z setek jej przeróbek na specjalną uwagę zasługuje ta, w której piosenkarka upodobniona została do... Hulka!


#5. Pirate Bay storpedowany!

W lipcu 2011 roku brytyjska organizacja broniąca interesów branży muzycznej (British Phonographic Industry) wytoczyła działa przeciw właścicielom Pirate Bay, kategorycznie domagając się usunięcia torrentów łamiących prawa autorskie artystów reprezentowanych przez ten związek.



Szefostwo PB odmówiło wykonania tego polecenia i spór przeniósł się na salę sądową. W kwietniu 2012 roku Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii wymusił na pięciu największych dostawcach Internetu zablokowania dostępu do pirackiego serwisu. Parę dni później strona zaliczyła gigantyczną liczbę wizyt (bijąc dotychczasowy rekord o... 12 milionów!). A wszystko to dlatego, że powstało całe multum bliźniaczych hostów obchodzących blokady wejść na oryginalną witrynę.

#6. Naga Jennifer woli być ubrana

Kwiecień 2014 roku był dobrym okresem dla miłośnikiem nudesków. To wtedy do sieci trafiły dziesiątki fotek roznegliżowanych celebrytów. Jedną z gwiazd tej afery była Jennifer Lawrence. Aktorka nie zamierzała jednak nic z tym tematem nie robić i zatrudniła cały sztab prawników, którzy zaczęli naciskać na Google, aby usunąć z wyszukiwarki linki do stron, gdzie jak grzyby po deszczu pojawiały się galerie z celebrytką w stroju Ewy.



Lepszej reklamy internauci nie mogli sobie wymarzyć. I chociaż włodarze Google, pod groźbą kary rzędu 100 milionów dolarów, robili wszystko, aby tę plagę jakoś opanować, to mimo usuwania dziesiątek tysięcy fotek taśmowo namnażały się kolejne i kolejne. Tej plagi opanować się oczywiście nie dało.

#7. TVP nie lubi Kazika. I dobrze

W 2020 roku, w momencie szalejącej pandemii, Polakom zabroniono odwiedzać groby swych najbliższych. Chodziło o ograniczenie tłumów, a co za tym idzie, rozpowszechnianie się patogenu. I trochę trudno się dziwić, że obywatele nie byli zbyt zachwyceni tymi obostrzeniami, ale cóż począć – intencje stojące za taką decyzją możemy uznać za dobre. Niestety szybko okazało się, że prawo to nie dotyczyło jednej, jedynej, niewielkiej osoby, która nie tylko postanowiła udać się na Powązki, ale i dała się uchwycić aparatom fotoreporterów. I pół biedy, gdyby człowiekiem, który złamał zakaz, był jakiś anonimowy ziutek. Tymczasem gościem cmentarza był sam Jarosław Kaczyński. Miało to miejsce 10 kwietnia, czyli w rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Niedługo potem komentarz do tej afery wyśpiewał Kazik Staszewski w utworze „Twój ból jest lepszy niż mój”, a teledysk do kompozycji, który trafił na platformę YouTube, obejrzało kilkaset tysięcy osób.



Całkiem nieźle, ale można by wycisnąć z tego kawałka jeszcze więcej. Potrzebna była tylko odpowiednia promocja. Pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Kiedy tylko utwór trafił na pierwsze miejsce 1998 listy przebojów Programu Trzeciego Radia, słuchacze ze zdumieniem zauważyli, że kompozycja nagle zniknęła z notowania. Dyrektor stacji Tomasz Kowalczewski dość nieudolnie próbował tłumaczyć, że piosenka znalazła się na liście spoza zestawu do głosowania, przez co złamany został regulamin, a w ogóle to nie ma o czym mówić, proszę się rozejść... Wówczas to legendarny redaktor, Marek Niedźwiecki, który od 38 lat odpowiedzialny był za prowadzenie listy przebojów, zirytowany pomówieniami ze strony Kowalczewskiego, postanowił pożegnać się z Trójką.



Szambo wybiło wysoko, pozostawiając po sobie nieznośny smród. Jedynym pozytywnym efektem kutasiarskiego zagrania ze strony dyrekcji rozgłośni było to, że w ciągu sześciu dni od wybuchu skandalu liczba odsłon utworu na YouTubie wzrosła do sporo ponad 8 milionów!
13

Oglądany: 76154x | Komentarzy: 84 | Okejek: 545 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

09.05

08.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało