Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Hyde Park V > Joe, po co wpuściłeś antyszczepionkowca na Główną?
happy
happy - Wredziocha · 6 lat temu
Główna? Gdzie Wy błądzicie, ludzie?!?!?

--
Maybe my soulmate died, I don't know... Maybe I don't have a soul ♡

Fiol78
Fiol78 - Cesarz Narzekalni · 6 lat temu
Wchodzimy tam po to, żebyś ty nie musiała!

Robimy to dla ciebie, niewinny kwiatuszku.

--
Od narzekania boli głowa i rozwolnienie gwarantowane!

happy
happy - Wredziocha · 6 lat temu
:fiol78

--
Maybe my soulmate died, I don't know... Maybe I don't have a soul ♡

Stalowy
Stalowy - Bojownik · 6 lat temu
No i bardzo dobrze. Szkodliwe poglądy, mimo że ich istnienie jest potrzebne do tego, aby zwiększyć wysiłki naukowców do badań, to powinny zostać na marginesie.

--
Pół żartem, pół litra. Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście.
Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Artykuł nie był zły - ktoś napisał, że nie neguje wartości szczepionek, ale fakt, że nikt nie odpowiada za powikłania - rzadkie ale jednak.
Nikt nie czepia się wysypek ani sraczek po szczepieniu, ale jeśli dziecko zaniewidzi, dostanie zapalenia mózgu i umrze albo całe życie będzie upośledzone, to chyba ktoś powinien chociaż ponosić koszty takich błędów medycznych.
Chowanie głowy w piasek napędza motor antyszczepionkowców, a brak jasności i wiedzy prowokuje durne wypowiedzi po obu stronach "konfliktu".
Poniżej kilka linków dla kumatych:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28581273
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26145200
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26151783
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26365388
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27421720
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27770235
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28358967

Fiol78
Fiol78 - Cesarz Narzekalni · 6 lat temu
:trogloster "Artykuł nie był zły - ktoś napisał, że nie neguje wartości szczepionek, ale fakt, że nikt nie odpowiada za powikłania - rzadkie ale jednak" Gówno prawda, ale nie mam jak cytować usuniętego (i dobrze) artykułu.

Zresztą to stara taktyka proepidemików: twierdzenie że nie są przeciw szczepionkom, tylko że są tak bardzo och jak bardzo zatroskani o działania niepożądane.

Linki do abstraktów przejrzałem. No i ? Co według ciebie z nich wynika, jaka jest twoja teza?

--
Od narzekania boli głowa i rozwolnienie gwarantowane!

Stalowy
Stalowy - Bojownik · 6 lat temu
:trogloster do tego należy dodać, że te powikłania to ledwo promil, dlatego można się pochylić bardziej nad takimi przypadkami.
Do tego, jakoś szczepionki, które mają wiele efektów ubocznych są wycofywane z obiegu. O tiomersalu nie wspomnę, bo to już tylko antyszczepionkowa histeria.

--
Pół żartem, pół litra. Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście.
Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu

lukashero
@Fiol78 masz i cytuj.
UWAGA! Przedstawione poglądy są poglądami autora, a nie redakcji. Swój pogląd na ten temat możesz wyrazić w komentarzach.

Wyznaję zasadę, że "jak nie umiem pływać, trzymam moją czarną dupę z daleka od basenu", jednak pracując, a później już prowadząc ośrodek zajmujący się trudnościami rozwojowymi o podłożu neurologicznym, mogłem wyrobić sobie zdanie. Niepłatne. Bezemocjonalne i silnie obiektywne. Obiektywne, bo zawsze na pierwszym miejscu mam dobro pacjenta, a sponsoring farmaceutyczny jest mi obcy. Obiektywny i sprawiedliwie podzielony jest także mój wkurw, gdy czytam zagorzałe wypowiedzi ekstremistów z obu stron barykady. I tu właśnie rodzi się mój tekst.

Czy szczepienia same w sobie są potrzebne? Oczywiście, że tak, choć mit, iż chronią przed epidemiami jest raczej piękną bajką. Choroby od zawsze miały okresy emisji i remisji, co biorąc pod lupę ogół populacji nie zmienia się aż tak, jak by nam się wydawało. Pozwoliły jednak (wraz ze wzrostem odporności, profilaktyką, farmakologią i… mydłem do rąk) opanować dziesiątkujące kontynenty plagi. Nie chcę skupiać się na samym mechanizmie ich działań, bo to temat na osobny tekst, więc przejdźmy na nasze rodzime podwórko.
W Polsce od jakiegoś czasu operujemy zestawem szczepionek poliwalentnych, czyli wieloskładowych. Jak sama nazwa wskazuje, wprowadzają one faktor kilku jednostek chorobowych w jednym czasie, by prowokować układ odpornościowy do wytworzenia algorytmu produkcji przeciwciał.

Popularności zdobyły sobie iniekcje 3w1, choć spotykam się już z zestawami 5w1, a nawet 9w1, o dziwo reklamowanymi na okładce książeczki zdrowia. Przy ślepym posłuszeństwie państwowej kampanii prosto z odbiornika TV, która zaleca "już na pierwszej wizycie szczepiennej" uodpornić dziecko na pneumo- i meningokoki, daje to 11 dawek zupełnie różnych zaburzeń.

Pamiętajmy, że mówimy tu o szczepieniach, których adresatem jest dziecko do 16. miesiąca życia. Czyli półtoraroczne dziecko otrzymuje, w dawkach przypominających oraz planowych, do kilkudziesięciu śladów bakcyli. Warto też nadmienić, że pierwsze 2 dawki podawane są w momencie urodzenia (żółtaczka i gruźlica).

Na jakie choroby szczepimy takiego kilkunastomiesięcznego oseska? No na przykład na wspomnianą żółtaczkę. Groźna, śmiertelna choroba, którą na dodatek serwuje nam w ramach opieki zdrowotnej NFZ. Ale tężec? Gdzie ledwo stawiający pierwsze kroki dzieciak ma zarazić się tężcem? Poza tym, przy głębokim i zabrudzonym skaleczeniu, co otrzymujemy jako pierwsze na SOR? Dobrze zgadujecie. Osławiony zastrzyk przeciwtężcowy. Czy na pewno chcemy szczepić dzieci w pierwszej kolejności na różyczkę? Na świnkę? Food for thoughts.

Opozycją dla naszego systemu szczepień, a także dla poliwalentności samych produktów, jest system monowalentny, zarzucony w Polsce, bo „co to za madka, co chce dziecko 3 razy igłom mordować, aj waj!?”. Szczepienie jednorodne, na jeden czynnik chorobowy. Przeprowadzane bez przymusu i w spokojnie zaplanowanym trybie odpornościowym. Na dokładnie te same zaburzenia, jednak z troską o bezpieczeństwo pacjenta. Dlaczego piszę o bezpieczeństwie? Ano dlatego, że szczepienie to ingerencja w organizm dość znacząca. Dla większości populacji łatwo przyswajalna i neutralna. Jednak nie możemy zapominać o znaczącej grupie pacjentów, dla których nie jest to proces obojętny.

Mózg dziecka przez pierwsze miesiące życia przypomina gąbkę i nie ma ustabilizowanej granicy miedzy krwią a tkanką. Każda substancja obca trafia więc do niego bezpośrednio, łącznie z ewentualnymi zanieczyszczeniami i skażeniami. Podobne zaburzenia powodować mogą, i powodują, narkozy, źle wyważone znieczulenia stomatologiczne, zatrucia chemiczne, farmakologiczne. Niestety nie da się uogólnić, że szczepionki są od zanieczyszczeń wolne. Nie są.

Proces taniej produkcji i brak przestrzegania regulacji w przechowywaniu musi powodować, że margines błędu powstaje. Jeśli ten margines trafia na margines pacjentów z obciążeniami rozwojowymi, powstaje konflikt zwany NOP, czyli niepożądany odczyn poszczepienny. Co to za margines obciążeń u pacjentów? Ano zaburzenia prenatalne, dysfunkcje odpornościowe i neurologiczne, bardzo często spotykane niedotlenienia okołoporodowe. Powodują one, że ośrodkowy układ nerwowy jest silniej podatny na ingerencje z zewnątrz. Badanie przedszczepienne ogranicza się do pomiaru temperatury i sprawdzenia zaczerwienienia gardła. Mało kto przeprowadza porządny wywiad. Jeszcze mniej fachowców personalizuje na jego podstawie kalendarz szczepień pod dziecko.

Wielkimi krokami zbliżamy się do sedna mojego produkowania się, a zarazem do końca moich wypocin. Czy w takim razie szczepienia powodują autyzm? No właśnie. Powiedzmy sobie to jasno. Szczepienia nie powodują autyzmu. Nie ma czegoś takiego jak autyzm poszczepienny, jednak…

Opisana sytuacja może spowodować organiczne lub funkcjonalne dysfunkcje kory mózgowej. Dotykają one pacjenta w stopniu niezagrażającym życiu, nie powodują porażenia kończyn, nie odbierają zmysłów, jednak uszkadzają jednocześnie najbardziej wrażliwe struktury zlokalizowane w mózgu, a mianowicie struktury językowe. Uszkadzając okolice Broki i Wernickego, wyhamowując i deformując ich działanie, uniemożliwiają pożądany rozwój systemu językowego, a co za tym idzie - powstawanie struktur neurolingwistycznych. Tu trzeba koniecznie nadmienić, że niemal całość naszego poznania odbywa się na drodze językowej. Oswajamy i przyswajamy świat poprzez język. To on jest podstawą naszych konstrukcji myślowych, emocjonalno-osobowościowych, społecznych. Odbierając maluchowi możliwość rozwoju w języku zostawiamy go w próżni, która ogranicza wszelkie płaszczyzny rozwoju. Więc jak wygląda taki mały pacjent?

Już po przekroczeniu 16. miesiąca życia nie mówi. Brak możliwości wyrażenia stanów powoduje frustracje. Czasem agresję. Jeśli nie mówi, to nie łapie kontaktu wzrokowego, bo i po co? Przecież nie mówi. Nie rozumie. Dodatkowo patologiczne wzmocnienie prawej półkuli mózgu wzmacnia u pacjenta płaszczyznę konstrukcyjną. Nie mówi, ale lubi puzzle, układanki, klocki.

„Nie mówi? Nie nawiązuje kontaktu wzrokowego? Jest nerwowe? Słabe społecznie? Jeszcze klocki lubi? Diagnoza jest prosta. Autyzm!”

Na tej samej podstawie można diagnozować pacjenta w śpiączce. Nie mówi. Nie reaguje. Nie nawiązuje kontaktu społecznego. Tylko klocków nie lubi. Autyzm?
Autyzm nie jest chorobą nabytą. Nie da się nim zarazić czy nauczyć. Nie da się go więc także „wszczepić”. Jednostką, która powstaje wskutek zaburzeń poszczepiennych jest alalia lub w specyficznych przypadkach afazja dziecięca, których leczenie odbywa się na kompletnie innych zasadach. Nieprawidłowości w diagnostyce zaburzeń oraz zła terapia nieprawidłowo ocenionych trudności zrobiły ze szczepień nośnik autyzmu, a z rodziców zmartwionych swoimi dziećmi bandę opętanych szaleńców. Obie strony wolą obrzucać się ekskrementami, zamiast wziąć w garść i raz na zawsze rozwiązać problem.

Jak widzicie, nie krytykuję więc samej idei szczepień, a system, który pozwala traktować pacjenta jako numerek pesel przeliczony na punktozłotówki wypłacane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Mam także nadzieję, że ten artykuł będzie powiewem zdrowego rozsądku i kubłem zimnej wody na rozgorączkowane głowy.

--
Lepiej spróbowac, niz nie spróbowac i żałować.
Forum > Hyde Park V > Joe, po co wpuściłeś antyszczepionkowca na Główną?
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj