Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Demony i potwory z wierzeń słowiańskich II

107 394  
341   43  
Druga część słowiańskiego bestiariusza, w którym ponownie będziemy mieć szanse przyjrzeć się porcji dawnych wierzeń.

Upiór

Słowiański upiór to ratunek dla wszystkich, którzy nienawidzą dzisiejszych wampirów. Nie posiada on skóry gładkiej jak pupa niemowlaka, nienagannego ubioru i przepięknej, zniewieściałej aparycji. Jak sama jego nazwa wskazuje, słowiański upiór był paskudny. Jak podają pewne opisy była to zjawa wypełniona krwią, ciało jego było miękkie, a gdy chodzi tedy się trzęsie i chwieje. Niektórzy byli wręcz przekonani, że to ciało bez mięsa i kości: ”nieboszczyk... opuszcza mogiłę, lecz bez ciała, ponieważ czarci zdejmują z niego skórę, nadymają ją jak worek; skóra natychmiast ożywa i chodzi w postaci człowieka”.

Ciężko ukazać upiora tylko jednym trafnym opisem. Wierzenia o nim, mniej lub bardziej, różniły się od siebie, zależnie od regionu. Powstawały często niezależnie od siebie i na różne sposoby. Dzięki temu narodziły się na przykład strzygi, które częstokroć były używane jako zamiennik dla upiora, a na Kaszubach istniał wieszcz, który pirzwej zjadał swoje śmiertelne ciało. Niewątpliwym jest to, że słowo „wampir” jest pochodzenia słowiańskiego i to za sprawą słowiańskich mamek, które snuły opowieści o „wampiryzmie”, został on rozpowszechniony na świecie. Jednak zjawisko samo w sobie wywodzi się od wspomnianych w poprzednim artykule, rzymskich „strix”, które to wysysały krew z dzieci.

Przede wszystkim jednak wygląd upiora i wątek z wysysaniem krwi odnaleźć możemy w faktycznym odkopywaniu grobów i badaniem ciał w poszukiwania zjawy. Szczególnym znakiem był brak stężenia pośmiertnego i rumiana twarz – innymi słowy; świeży wygląd. Oznakami świadczącymi, że ciało ożyło mogły być także naruszone wieko trumny lub zmieniona pozycja ciała różniąca się od tej pierwotnej. Jest to o tyle istotne, iż dawniej zdarzało się błędnie pogrzebać kogoś żywcem. Dlatego Słowianie często palili ciała, co miało uchronić dusze przed wróceniem do świata żywych. Jednak wraz z nadejściem wiary chrześcijańskiej zabroniono tego obrzędu. Wtedy też upiór zyskał na popularności i częściej pojawiał się w przekazach.


Najczęściej upiorem stawały się osoby rumiane o dużych głowach i zarośniętych brwiach. O wampiryzm byli często też posądzani ludzie, którzy żyli nadzwyczaj długo lub niemowlaki, u których wykształciły się bardzo szybko pierwsze zęby. Szczególnie jednak sądzono, iż wampiry są duszami zmarłych, którzy nie zostali pogrzebani (spaleni) lub duszami osób zaginionych/wygnanych, których zaskoczyła nagła śmierć. Ma to silny związek z wiarą, że upiory najczęściej gnębiły w pierwszej kolejności własną rodzinę, która nie dopełniła obowiązku wobec zmarłego. Stąd też powstały legendy o ożywianiu trupów, które stukają do drzwi i okien, prosząc bliskich, by pozwolili im się ogrzać.


Pokraczna kreatura snuła się, gdy ciemność zapadała na ziemi, poszukując ofiary.
Wedle wierzeń wampir nie znosił światła dziennego, dlatego tylko późną porą decydowały się na opuszczenie swojego grobu. Często powracał tutaj wątek drugiej duszy, która miała pozostać w ciele i szukać zemsty (dwa serca, dwie dusze). Niezależnie jednak od intencji, upiór polował na ludzi tak skutecznie, że budził w słowiańskich ludach wielkich strach. Wypijał z nich krew rozrywając gardło ostrymi i wielkimi zębiskami. W niektórych przekazach dusił, a nawet pożerał wnętrzności pechowców, którzy spotkali go nocą, na swej drodze. W przeciwieństwie do strzygi, mógł dosłownie wyssać całe życie z człowieka. Nie pozostawiając w nim nawet kropelki krwi, tak krwiożerczy był to potwór.


Jeśli w okolicy nagle zaczęli ginąć ludzie, szczególnie należący do tej samej rodziny, wtedy nie wahano się rozkopać grobu. Nie zważając na poszanowanie ciał zmarłych osób, ekshumacja odbywała się za dnia, gdy wąpierz pozostawał w grobie. Ciało osoby posądzanej o to, że jest wampirem przebijano kołkiem (najskuteczniejszy miał być osinowy), odcinano głowę i kładziono między nogami, lub odwracano tak, aby w nocy kopał w dół i nigdy się nie wydostał z ziemi.

Oczywiście wszystko zależało od regionu, niektórzy wychodzili z bogatą inwencją wyłamywania zębów, wsadzania do ust kamień lub żelaza, ciało również przygniatano głazem, do trumny wsadzano noże, kosy i inne ostrza coby wstający wampir się pokaleczył i nie mógł się wydostać. Podcinano także ścięgna, by nie mógł wędrować nocą, a w skrajnych przypadkach pozostawiali po sobie trupią sałatkę. Niektórzy wsypywali także do grobu mak, wampir miał wtedy liczyć ziarnka tak długo, że nastawał dzień (wszystkie demony to pedanci). W późniejszym okresie doszła jeszcze woda święcona i krzyż. Jednak najskuteczniejszym i najczęstszym sposobem było po prostu spalenie ciała.


Brzeginia

Brzeginia była zwana też brzeginką, inaczej beregynia od starosłowiańskiego słowa pregynia oznaczającego zbocze porośnięte lasem. Egzystowała ona w pobliżu jezior, górskich strumieni, rzek i stawów. Były to demony przyrody, powstające z duszy młodych kobiet, które się utopiły. W przeciwieństwie jednak do utopców, brzeginie zachowywały swoje piękno, którym mogły chełpić się za życia. Zapewne dlatego, że nie pozostawały uwięzione w swoim ciele, a były bytami astralnymi. Także w przeciwieństwie do przytoczonego już utpoca, brzeginie były przyjaźnie nastawione do ludzi, a szczególnie lubowały sobie towarzystwo mężczyzn.

Zielonowłosa piękność przechadzała się w zwiewnych ubraniach, opiekując się szczytami górskimi, jeziorami jak i też tajemniczym skarbem. Nikt jednak nie sprecyzował, jak dokładnie skarb wyglądał, więc przyjęło się, że są strażniczkami skarbów ukrytych. Ponadto składano jej ofiary z jadła i napojów. Brzeginie wywodzą się zapewne od rusałek i w późniejszym okresie były często z nimi utożsamiane, a z czasem wręcz zastąpione przez bardziej popularne rusałki.


Rusałki

Nazwa rusałek jest pochodzenia rzymskiego (łac. Rosalia, pascha rosarum „święto róż, święto ku czci zmarłych”), przez Bałkany trafiła na Ruś, w Polsce występowały wyłącznie jako termin książkowy (został on nadany dosyć późno), mając rodzime odpowiedniki we wspomnianych brzeginiach (tak jak na Rusi w beregyniach). Z tego powodu zapewne powstały różne wizje co do wyglądu i zachowania rusałek, drastycznie się od siebie różniące. Najczęściej jednak zachowaniem swym przywodziły na myśl utopce i wodniki, a wyglądem greckie nimfy. Do tego jeszcze jednak dojdziemy.

Rusałki były demonami wody zamieszkujące brzegi jezior i rzek, były to także złowrogie istoty leśne oraz polne (szczególnie spotykane jesienią i wiosną). Najczęściej rusałkami zostawały kobiety, które utonęły i zmarły przed zamążpójściem. Mogły być to też dusze kobiet, które umarły śmiercią nagła, nienaturalną lub też w późniejszym okresie dusze dzieci nieochrzczonych. Jawiły się jako piękne, nagie lub półnagie kobiety, ubrane tylko w zwiewne koszule (lub tez złote/srebrne szaty). Posiadały jasną karnację i długie zielone włosy, głowę ozdabiając często wiankami z nadrzecznych kwiatów i ziół. W niektórych wierzeniach w wianku tym miała być zaklęta moc demona i jeśli go porwać, to rusałka straciłaby moc nad nami.
Jednak mężczyzna pirzwej musiałby oprzeć się pięknej rusałce, która kusiła swoimi wdziękami. Hipnotyzując tak, że nie można była oderwać od niej wzroku.


W wierzeniach jednak pojawia się także wersja szkaradniejsza, jakoby rusałki były ohydnymi, brzydkimi, starymi babami. Zwane potocznie miały być „wodnymi babami”.
Rodzi to pytanie, azaliż fortel ten to czasem nie był jeno iluzją i wszystkie te piękne kobiety nie jawiły się fałszywym urokiem? Może tak naprawdę młodzi mężczyźni oddawali się śmiertelnym pieszczotom z podstarzałymi demonami? Czasami lepiej jest nie wiedzieć. Może dlatego też nikt dawniej nie wdawał się w dywagacje na temat wątpliwej urody rusałek.


Rusalki pojawiały się w czasie nowiu, oddając się dzikim tańcom i swawolom. Wabiły do siebie młodzieńców, by zgotować im zgubę (opisywane są także przypadki wabienia młodych kobiet). Ofiarę swoją przeważnie topiły w pobliskim jeziorze lub na polanie załaskotały, na śmierć. Mogły też oddawać się szaleńczemu tańcu, który trwał dopóki wycieńczony mężczyzna nie padał i umierał. Rzadziej zadawały różne zagadki i jeśli mężczyźnie udało się na nie odpowiedzieć, to był uwalniany z ich złego czaru.

Czyniono je także nieraz odpowiedzialnymi za porywanie ludziom dzieci i podrzucanie na ich miejsce własnych, pokracznych (odmieńce). Często można także spotkać się z ich przyjaźniejszymi opisami; można było zobaczyć je jak kijankami prały swe ciuchy, tańczyły lub wylegiwały się na słońcu, czy niekiedy nawet w blasku księżyca. Gdy jakiś człek się zbliża, to chowały się w wodzie, jedynie lubiąc straszyć dzieci i zwierzęta. Opis ten wpasowuje się idealnie w zachowanie młodych kobiet, które przecież utożsamiane były z rusałkami


Na łagodny charakter rusałek miały wpływ zapewne zapomniane brzeginie i wątki romantyczne, o miłości rusałki i człowieka. Istnieją na przykład legendy karkonoskie o młodym, niezamożnym drwalu Broniszu ze Szklarskiej Poręby, który żył z matką i opiekował się nią.

Czynił to z miłością i bardzo troskliwie, gdy jednak bieda wcisnęła się po pewnym czasie do ich chaty i nie było już co do garnka włożyć, postanowił udać się w góry i szukać szlachetnych kamieni, które bogaci ludzie chętnie kupowali.
Tam też spostrzegły młodego mężczyznę rusałki, szczególnie przypodobał się jednej zwanej Łobudką. Widząc, że mężczyzna zbiera się i być może nigdy go nie zobaczy, odważyła się do niego podejść i poprosić, by został z nią, bo inaczej pęknie jej serce. Bronisz jednak wyjaśnił, że przebył po szlachetne kamienie, by zapewnić godną opiekę matce, ale obiecał, że jeśli mu się to uda to na pewno do niej wróci.

Łabudka oddała mu wtedy cały swój skarb, składający się ze ślicznych kamieni szlachetnych, który miała ukryty pośród traw i krzaków kosówki, a potem całą noc rozmawiali o wspólnej przyszłości leżąc na pachnącej, miękkiej i chłodnej górskiej trawie (tutaj możemy snuć teorie o tym, że jednak mogła być to brzeginia, która stała na straży skarbu).
Wyczekiwała tedy powrotu Bronisza, który dał jej swe słowo. Nigdy jednak nie przybył do rusałki na górskie zbocze, w którym się spotkali. Łobudka, która nie mogła znieść tęsknoty za swym lubym postanowiła, mimo ostrzeżeń sióstr, sama wyruszyć do domu Bronisza.

Gdy schodziła ze stromego górskiego szczytu zauważyła na jego dole swojego lubego; To co dostrzegła zaparło jej dech w piersiach. Pod skalną ścianą urwiska leżały zwłoki ukochanego kamieńczyka. Leżały nieruchomo na kamiennych głazach, które odpadły od stoku w dół. Zrozumiała wtedy wtedy, że zginął podążając do niej. Otumaniona bolesnym uczuciem, złapała się za serce i spadła obok swego kochanka (legenda pochodzi z książki: „Legendy Karkonoszy i Okolic” 1984).


Bebok

Istota znana jako bobok (Wielkopolska, Małopolska), babok (Kujawy), bebok (Śląsk) oraz bobo; nazwa zapewne pochodzi od łac. bubo bubo co oznaczało „sowę puchacz”, ptaka związanego z nocą, można także na tej płaszczyźnie doszukiwać się pewnej analogii, ponieważ bebok był straszydłem związanym z ciemnościami. Stworzenie to jest wzrostu dziecka. Ma dużą głowę i jest niezwykle brzydkie. Wygląda nieco jak mały, stary człowieczek. W niektórych regionach także opisywany jako małe, włochate stworzenie.


Wzmianki o nim możemy doszukać się w opowieściach rodziców, którzy to straszyli nim swe pociechy. Informacji o nim możemy także doszukać się w Peregrynacji dziadowskiej, według której beboki miały robić różne szkody w domu oraz bić i straszyć dzieci w nocy. Wspominają o nim także, niektóre kołysanki ludowe;

Pójdźmy Jasiu oba,
Nie bójmy się boba
Bo bobo malutkie
Zbijemy go oba

Pójdźmy Jasiu oba


Bebok był często na usługach czarownic, za głupi by działać sam. Nie ma przeszkód by porównać go to nieznośnego, brzydkiego dziecka, które lubiło psocić i być napastliwe. Można wysnuć także tezę, że bebokami stawały się dzieci, które nie słuchały się rodziców. Nie baczyły na ich ostrzeżenia, na temat czyhających w kątach domu i ciemnościach straszydeł, które zabierały ze sobą nieposłuszne dzieci.

Do beboka nawiązał także Formacja Nieżywych Schabuff w utworze Baboki

posłuchaj i zaśnij!
posłuchaj i śpij!
bo nie ma baboków
jestem ja i ty
jestem ja i ty


<<< W poprzednim odcinku

1

Oglądany: 107394x | Komentarzy: 43 | Okejek: 341 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało